Ziemia w Mieście. Opowieść o Miejscu, które Rośnie

0
10
Ziemia w Mieście. Opowieść o Miejscu, które Rośnie

Czasem wydaje się, że wszystko już zostało pokryte asfaltem. Że ziemia, ta prawdziwa, żywa, pachnąca deszczem i liśćmi, została przykryta kostką brukową i zapomniana. Ale ziemia, jak serce, nie przestaje bić tylko dlatego, że czegoś nie widać. Wystarczy znaleźć odpowiedni zakątek, by usłyszeć ten puls — spokojny, regularny, niezłomny.

Na obrzeżach miasta, ale też czasem zupełnie niespodziewanie — w jego samym wnętrzu — istnieją miejsca, które przypominają, że życie nie kończy się na murze. Że poza ekranem laptopa i płaskim światłem jarzeniówki toczy się inny rytm. Wśród roślin, pod słońcem, przy zapachu kompostu i świeżo przyciętych ziół.

Jednym z takich miejsc w Łodzi jest centrum ogrodnicze. Ale określenie „centrum” nie oddaje pełni znaczenia. To słowo sugeruje organizację, punkt usługowy, sklep. Tymczasem to, co naprawdę się tam dzieje, przypomina bardziej ogrody dawnych klasztorów, gdzie wszystko rosło w zgodzie z porami roku, gdzie każda roślina miała swoją funkcję, i gdzie cisza była naturalnym językiem rozmowy między człowiekiem a naturą.Do tego miejsca nie idzie się po zakupy. Idzie się, żeby zacząć od nowa.Być może pierwszy raz trafiasz tam nieśmiało. Z ciekawości. Z wewnętrznej potrzeby, której jeszcze nie umiesz nazwać. Może to tylko myśl o kilku kwiatach na balkon. Może chęć posadzenia drzewka, które będzie rosło razem z dzieckiem. A może po prostu zmęczenie wszystkim, co plastikowe, szybkie i jednorazowe. Pierwszy krok na żwirowej ścieżce sprawia, że coś się zmienia. Powietrze pachnie inaczej. Róże przyciągają wzrok tak mocno, że zapominasz o zegarku. Słońce gra na liściach dźwięki, które nie mają nut, ale pamiętasz je z dzieciństwa. Każda roślina ma tu swoje imię, swoją historię i charakter. Każda roślina jest propozycją.

Nie musisz się znać. To nie szkoła. Nikt nie wymaga wiedzy. Wystarczy, że chcesz się nauczyć patrzeć. I słuchać. I pytać.

Kiedy rośliny zaczynają do Ciebie mówić, wszystko inne staje się ciszą.

Niedaleko, w miejscu jeszcze bardziej ukrytym, niemal szeptanym, działa szkółka ogrodnicza. Nazywana tak nie tylko z przyzwyczajenia, ale z rzeczywistego znaczenia. Tu wszystko się zaczyna. To tu z niepozornych nasion i sadzonek wyrastają przyszłe światy. Drzewa, które za kilka lat będą dawać cień. Krzewy, w których ptaki będą zakładać gniazda. Lawenda, która będzie pachnieć wśród pszczół i ceramicznych donic.To, co dla przechodnia wydaje się po prostu przestrzenią uprawną, dla wtajemniczonych jest miejscem rytuału. Sianie, przesadzanie, przycinanie, rozmnażanie – każda czynność ma tu swoje znaczenie i czas. W szkółce nie ma pośpiechu. Roślina, która potrzebuje siedmiu lat, by zakwitnąć, nie będzie ponaglona. Czas jest sprzymierzeńcem, nie przeszkodą.I to właśnie z takich miejsc rośliny trafiają potem do domów, ogrodów, parków. Ich siła bierze się z tego, że nie zostały „zrobione”. Zostały wychowane.Są ludzie, którzy myślą, że ogrodnictwo to zajęcie dla emerytów. Że to forma relaksu, coś, czym się człowiek zajmuje „na starość”. Ale to nieprawda. Ogrodnictwo to rewolucja. Cicha, pokorna, ale skuteczna. Każda zasadzona roślina to akt sprzeciwu wobec bezmyślności. Każdy zielony liść – znak, że nadal jesteśmy częścią czegoś większego.W centrum ogrodniczym w Łodzi spotykają się ludzie, którzy chcą tworzyć. Nie aplikacje, nie raporty – ale przestrzenie, w których da się oddychać. W których można usiąść, zapatrzeć się w dal i pomyśleć o tym, co naprawdę ważne. Nie ma znaczenia, czy to ogród za miastem, ogródek działkowy, skrzynka na parapecie czy trzy doniczki z bazylią. Każda forma jest dobra, jeśli daje Ci kontakt z życiem.To miejsce, o którym mowa – łódzkie centrum ogrodnicze, łódzka szkółka – nie potrzebuje reklamy. Bo kiedy raz tam trafisz, chcesz wracać. I wracasz. Nie po to, by coś kupić. Ale by poczuć, że wciąż jest coś stałego w tym świecie zmienności. Że mimo wszystkich prognoz, problemów i niepokojów, można zasiać coś, co wykiełkuje. Co zakwitnie. Co przyniesie owoce.

Ziemia nie zapomina. Pamięta każde nasiono. Pamięta każdy dotyk dłoni. Pamięta nawet to, co próbujemy wymazać.

I może dlatego, kiedy łódzka ziemia rodzi nowe ogrody, rodzi też nową nadzieję. Nie w głośnych słowach. W milczeniu. W roślinach. W oddechu. W zieleni.?

Więcej: https://ogrodykolakowscy.pl/

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj